Szorty #2

 

Meat Loaf - Bat Out Of Hell II: Back Into Hell (1993)

Zostawmy na chwilę "I'd Do Anything For Love" i "Objects In The Mirror" - co pozostanie? Choćby niesamowicie zaskakujące "Life Is A Lemon", które brzmi jak wyrwane prosto z hardrockowych trzewi wczesnego Anvil czy Survivora, udowadniając, że ten duet nie tylko romantycznymi balladami i rock operą stoi. Zdecydowanie można zauważyć tendencję do tworzenia bardziej przystępnych kompozycji, gdy pierwsza część trylogii z małymi wyjątkami ("Paradise.."), była dość depresyjnym doświadczeniem. Tutaj podkłady mają większy pierwiastek popu, jednak niezmiennie są niesamowitym nośnikiem dla tekstów Meat Loafa, gdzie "Out Of The Frying Pan" spokojnie mogło by się znaleźć na soundtracku do szkolnego musicalu z lat 70. Zupełnie niepotrzebnie natomiast miejsce na płycie jest zajmowane przez "Wasted Youth", który to utwór spokojnie mógłby zająć miejsce jako wstępniak do "Everything Louder", kompozycji niosącej echa wczesnego Bon Jovi,  która niestety nie bardzo wie w jaką stronę chce się udać i nadużywa chórków, na co zdarza mi się narzekać pierwszy raz podczas obcowaniu z zespołem.

Ciężko nie odnieść również wrażenia, że 2 część krążka stara się odkrywać nieznane terytoria dla Meat Loafa, ale niestety mocno zawodzi. Mamy dużo urozmaiceń, czy to w postaci ciekawych przejść, zmian tempa i nastroju, większego użycia mniej oczywistych instrumentów (saksofon), ale co z tego, kiedy w "Good Girls" power metalowy bridge po refrenie nie ma żadnego znaczenia dla całego utworu, kiedy gitara jest schowana za klawiszami i brzmi jak nie na miejscu, kiedy element popowy jest tak dominujący, że przywołuje na myśl ścieżkę dźwiękową do "Słonecznego Patrolu"? Przypomnę, że mamy rok wydania 1993 nie 1976, gdzie tapir i glam świeciły prawdziwe triumfy, a tutaj rozmycie podkładów i ich przystępność niebezpiecznie skręcają w stronę tak pogardzanego przeze mnie AOR.

Cóż, gdy dwie części jednej historii różni 16 lat, można się spodziewać zmian stylistycznych i ogólnego klimatu. Niestety, Steinman zdecydowanie się tu nie popisał, dostajemy oczywiście wieczne klasyki z tego krążka, ale Bat I był po prostu klasykiem bez słabych momentów.

Rihanna - Good Girl Gone Bad: Reloaded (2008)

"Good Girl Gone Bad" stanowił kluczowy moment w karierze Rihanny, umacniając jej status globalnej ikony popu. Wydany w 2007 roku album odszedł od jej poprzedniego niewinnego wizerunku i pokazał bardziej dojrzałą i ostrą osobowość. Tytułowy utwór "Good Girl Gone Bad" nadaje ton całemu albumowi, a Rihanna eksperymentuje z różnymi dźwiękami i gatunkami, aby stworzyć bardziej odważne i dynamiczne brzmienie.
"Good Girl Gone Bad" można najlepiej opisać jako połączenie popu, R&B i muzyki tanecznej. Wszechstronny wokal Rihanny bez wysiłku porusza się po tych gatunkach, pokazując jej zdolność do adaptacji i eksperymentowania z różnymi stylami. Utwory takie jak "Umbrella" i "Don't Stop the Music" stały się ogromnymi hitami, dominując na listach przebojów i przynosząc Rihannie uznanie krytyków za jej zakres wokalny i emocjonalny przekaz.

Ogólne brzmienie to mieszanka chwytliwych, zaraźliwych bitów i potężnych wokali, które urzekają słuchaczy od początku do końca. Współpraca Rihanny z producentami takimi jak Timbaland, Ne-Yo i Stargate zaowocowała dźwiękowym arcydziełem, które do dziś rezonuje z publicznością. "Good Girl Gone Bad" nie tylko ugruntowało miejsce Rihanny w branży muzycznej, ale także pokazało jej ewolucję jako artystki chcącej przekraczać granice i odkrywać nowe kreatywne terytorium.

Rush - Snakes & Arrows (2007)

Album Rush "Snakes & Arrows" zebrał mieszane recenzje od czasu jego wydania. Chociaż album z pewnością pokazuje techniczne umiejętności członków zespołu, brakuje mu innowacji i kreatywności, które charakteryzowały niektóre z poprzednich dzieł Rush. Utwory na "Snakes & Arrows" wydają się podążać za jednolitą formułą, z przewidywalnymi progresjami akordów i melodiami, które nie pozostawiają trwałego wrażenia na słuchaczu.

Jedną z głównych wad "Snakes & Arrows" jest brak głębi lirycznej. Tematy poruszane na albumie nie są tak prowokujące do myślenia lub głębokie, jak te znalezione na wcześniejszych wydawnictwach. Zamiast tego teksty często wydają się banalne i pozbawione inspiracji, nie angażując słuchacza na głębszym poziomie. To ostatecznie przyczynia się do ogólnego ogólnego i nijakiego charakteru albumu, pozostawiając wielu fanów rozczarowanych najnowszą ofertą zespołu.

Podsumowując, podczas gdy "Snakes & Arrows" może spodobać się zagorzałym fanom Rush, którzy doceniają charakterystyczne brzmienie zespołu, nie zapewnia on poziomu innowacji i ekscytacji, jakiego można by oczekiwać od grupy z takim rodowodem. Album może być technicznie sprawny, ale brakuje mu iskry i kreatywności, które uczyniły Rush jednym z najbardziej wpływowych zespołów w gatunku rocka progresywnego. Ostatecznie "Snakes & Arrows" można najlepiej opisać jako straconą okazję dla zespołu, aby przesunąć granice swoich muzycznych możliwości i zapewnić naprawdę niezapomniane wrażenia słuchowe.

Tiamat - Wildhoney (1994)

W świecie muzyki heavy metalowej Tiamat jest zespołem, który przez lata przyciągnął znaczną uwagę dzięki swojej unikalnej mieszance gotyckiego i progresywnego metalu. Na swoim albumie "Wildhoney" Tiamat zagłębia się w mroczne i klimatyczne tematy jak natura, mistycyzm i okultyzm. Jednak pomimo wysiłków zespołu, aby stworzyć nawiedzające i wciągające doświadczenie słuchowe, "Wildhoney" nie spełnia zadania.

Jednym z moich głównych zarzutów wobec "Wildhoney" jest brak spójnej struktury i kierunku. Podczas gdy eksperymenty Tiamat z różnymi stylami muzycznymi i elementami tematycznymi są godne pochwały, album często wydaje się chaotyczny i meandrujący. Ten brak skupienia może utrudnić słuchaczom pełne zaangażowanie się w muzykę i połączenie się z albumem na głębszym poziomie. Dodatkowo, jakość produkcji "Wildhoney" pozostawia wiele do życzenia, z mulistym miksowaniem dźwięku i niespójnym masteringiem, które umniejszają ogólny wpływ muzyki.

Pomimo swoich niedociągnięć, "Wildhoney" pokazuje silną muzykalność i kreatywność Tiamat. Talent zespołu do łączenia elementów doom, gotyku i metalu progresywnego jest widoczny na całym albumie i posiada on błyskotliwe momenty, które wskazują na potencjał zespołu. Są one jednak często przyćmione przez niespójne kompozycje. Ostatecznie, podczas gdy "Wildhoney" może spodobać się zagorzałym fanom Tiamat i gothic metalu, może nie przemówić do szerszej publiczności ze względu na artystyczne braki.

Steel Attack - Fall into Madness (2001)

Album Steel Attack "Fall Into Madness", jest potężnym pokazem muzycznych umiejętności i kreatywności zespołu. Owe wydawnictwo jest doskonałym połączeniem heavy metalu i power metalu, z zawiłymi riffami gitarowymi i grzmiącą perkusją. Zdolność zespołu do płynnego przechodzenia między szybkimi, agresywnymi kompozycjami a bardziej melodyjnymi, klimatycznymi kawałkami pokazuje ich wszechstronność i panowanie nad gatunkiem. 

Jedną z wyróżniających się cech "Fall Into Madness" jest wyjątkowa praca gitarowa zespołu. Riffy są szybkie, techniczne i precyzyjne. Solówki gitarowe są szczególnie imponujące, pokazując umiejętności zespołu i kontrolę nad instrumentami. Sekcja rytmiczna również zasługuje na uznanie za swoje zwarte, potężne zagrania, które napędzają album z nieustającą energią. Utwory takie jak "Guardians" i "Wings of Faith" pokazują wszechstronność zespołu, z ostrymi partiami gitarowymi i epickimi popisami wokalnymi, które zabierają słuchacza w podróż przez krainy fantazji i mitologii. "Fall into Madness" eksploruje tematy wewnętrznego niepokoju, kryzysu egzystencjalnego i walki między światłem a ciemnością. Teksty są introspektywne i prowokujące do myślenia, dodając głębi i tak już zachwycającej muzykalności albumu.

Ogólnie rzecz biorąc, "Fall Into Madness" to imponujący album. Zdolność zespołu do łączenia elementów heavy metalu i power metalu z zawiłymi riffami gitarowymi i potężną perkusją skutkuje naprawdę wciągającym doświadczeniem słuchowym. Dzięki umiejętnemu muzykowaniu i dynamicznemu pisaniu piosenek, prezentując swój talent i kreatywność w gatunku, który znany jest z ponadprzeciętnego brzmienia i epickiej fabuły, Steel Attack stworzył dzieło sztuki, które z pewnością pozostawi niezatarte wrażenie na fanach gatunku.


Komentarze

  1. Kompletnie nie moja bajka, ale gusty są różne, aż się przyjrzę tej muzyce :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz