Protoplaści #1 - Napalm Death - Scum (1987)

 

Rok 1986, Metallica wydaje swoje kolejne epickie LP "Master of Puppets", Slayer atakuje z niesamowitą agresją na "Reign in Blood" - Heavy Metal osiąga niesamowite prędkości i agresję na obu wydawnictwach, ludzie są w ekstazie, wydaje się, że szczyt został osiągnięty.

W ojczyźnie heavy metalu istniał jednak zespół, który ciężar heavy metalu żenił z ekspresją punku - Discharge. Crossover stał się kolejnym krokiem w ewolucji thrashu, który w roku 86. mógł zdawać się już zbyt przystępny dla przeciętnego słuchacza, zbyt eklektyczny i zaawansowany technicznie, by móc oddawać pierwotną siłę i agresję, jaką heavy metal zawsze promował. Dla niektórych wciąż było to za mało.

Bullen, Broadrick i Harris - te 3 nazwiska, pewnego zimowego wieczoru w Birmingham, zmieniły oblicze metalu na wieki, dając początek gatunkowi, który nazwali Grindcore. Połączenie słów grind, czyli "szatkować" oraz -core, od gatunku hardcore, zdefiniowały nowy gatunek, którego głównym przekazem było "bądźmy najszybsi na świecie".

Plakat promujący występ w Bensham


I tak, 1 lipca 1987 zostaje wydany "Scum", krążek oddający ideę prędkości w całkowicie nowym wydaniu. Nieważne stały się linie melodyczne, teksty o zawoalowanym przekazie. Kiedy twoje utwory trwają 1 sekundę (!), jedyne co się liczy to uderzenie. Uderzenie mocy. Uderzenie blast beatu. Blast beat to technika opatentowana przez Harrisa, wybijającego 64 nuty na werblu w ciągu minuty. Stworzyło to brzmienie karabinu maszynowego, które nie było porównywalne z niczym, co heavy metal mógł zaproponować w przypadku thrash lub black metalu.

Napalm Death w 1987
Ale jak brzmi "Scum"? Jak prawy sierpowy w twarz, jak kop w jądra, jak czołg miażdżący Ci czaszkę.
I choć często słychać wręcz bluesowe naleciałości (choćby wstęp do "C.S."), tak daniem głównym pozostają wyszczekiwane przez Lee komendy, bo ciężko to nazwać nawet zwrotkami, proste, mięsiste riffy i kanonada spod stóp Micka. Teksty mówią o frustracji i rozczarowaniu odczuwanym przez wiele osób, które mają dość status quo i domagają się zmian. "Scum" służy jako okrzyk bojowy dla tych, którzy odmawiają milczenia i żądają odpowiedzialności od rządzących. To ostry, bezkompromisowy hymn, który wzywa do solidarności i działania w obliczu niesprawiedliwości. Jedną z wyróżniających się cech "Scum" jest jego nieustanna prędkość i dzikość, z utworami takimi jak "Multinational Corporations" i "Siege of Power" dostarczającymi rażące wybuchy hałasu, które pozostawiają słuchaczy bez tchu. Pomimo chaotycznej natury muzyki, na albumie panuje poczucie celu i pilności, co czyni go potężnym oświadczeniem przeciwko niesprawiedliwości społecznej, z którą Napalm Death starał się zmierzyć.

Patrząc w przyszłość do 2024 roku, gatunek grindcore nie wykazuje żadnych oznak spowolnienia. Z oddaną bazą fanów i kwitnącą społecznością muzyków, grindcore ma szansę kontynuować swoje panowanie jako potęga w świecie metalu. Zespoły takie jak Full of Hell, Nails i Wormrot niosą pochodnię grindcore, przesuwając granice gatunku i przyciągając nowych słuchaczy swoją nieustającą energią i surowym brzmieniem. Podczas gdy technologia wciąż ewoluuje, a przemysł muzyczny się zmienia, grindcore pozostaje niezłomną i bezkompromisową siłą w świecie ciężkiej muzyki.



Komentarze